Poród w szpitalu im. Świętej Rodziny w Poznaniu - 2015

Jak już wiecie - w marcu 2015 r., czyli prawie 3 tygodnie temu urodziłam synka :).

A dzisiaj post dotyczący porodu w szpitalu Świętej Rodziny w Poznaniu. Dlaczego post o tej tematyce? Bo sama szukałam wcześniej informacji dotyczących poszczególnych szpitali położniczych w Poznaniu i najczęściej blogerki opisywały szpital na Polnej.






IZBA PRZYJĘĆ
Przyjęcie do szpitala trwało aż ok. godziny, a nie było w tym czasie innych rodzących. Najpierw odpowiada się na wiele pytań m.in. jakie leki przyjmowało się w ciąży, na co jest się uczulonym, pokazuje wyniki ostatnich badań i odpowiada na pytania ogólne o wykształcenie, wykonywany zawód itp. Następnie lekarz wykonuje badanie usg oraz badanie ginekologiczne, a na końcu pielęgniarka mierzy ciśnienie, waży i wykonuje na życzenie lewatywę. Ostatni krok przejazd windą na porodówkę, która znajduje się piętro wyżej.

PORODÓWKA
Porodówkę można obejrzeć jeszcze będąc w ciąży - wystarczy, że jedna z sal w danej chwili jest wolna. Szpital dysponuje 3 salami do porodów rodzinnych, w tym 2 z łazienkami i prysznicami i jedną mniejszą bez prysznica oraz 2 salami do porodów bez partnerów.







Ja akurat rodziłam z mężem, w sali nr 3 czyli najmniejszej sali do porodów rodzinnych bez łazienki, ale przyznam, że poród był na tyle szybki, że praktycznie nie byłoby kiedy skorzystać z prysznica. Dla chętnych szpital oferuje znieczulenie zewnątrzoponowe i dolargan. Ja nie korzystałam z żadnego zniczulenia i nawet jestem z tego dumna :)  (ale najwyraźniej mam wyższy próg bólu).

ROOMING
Po porodzie fizjologicznym dziecko trafia na kilka godzin na oddział noworodkowy, a mama na tzw. rooming, gdzie gdy tylko odpocznie, dołącza do niej noworodek i sama się nim opiekuje - karmi, przewija (mamy po cesarskim cięciu mają prznoszone dzieci tylko do karmienia). Niestety nie zostałam poinformowana jak długo dziecko pozostaje osobno, więc zamiast spać - zaczęłam się martwić, że coś jest nie w porządku.



Sale na tzw. roomingu są generalnie 3-osobowe (naliczyłam łącznie 14 miejsc, ale tu mogę się mylić). Ich minusem są bardzo wąskie łóżka - co sprawia dużą trudność np. chcąc karmić dziecko w nocy.



Każda sala ma wagę, przewijak i zlew do kąpania dzieci. Kąpaniem zajmują się codziennie rano panie położne noworodkowe. Szpital zapewnia ubranka, pampersy i waciki-kompresy do podmywania pupy dziecka (nie ma chusteczek nawilżonych). Dla mam zaś są dostępne podkłady poporodowe.



ROZKŁAD DNIA
Jeśli chodzi o rozkład dnia - to położne mają zmiany o godz. 7:00 i 19:00. Wszystkie ważniejsze czynności i badania odbywają się jednak rano. 
Przed godz. 6:00 mierzenie ciśnienia i temperatury i pobieranie krwi do ewentualnych badań. 
Ok. godz. 6:30 wkraczają do akcji panie salowe. 
Ok. godz.7:00 śniadanie. 
Ok. godz. 7:30 pediatra bada noworodki i wydaje zgodę na ewentualne wyjście dziecka do domu.
Pomiędzy 7:00-8:00 położne noworodkowe kąpią dzieci.
Ok. godz. 8:00 obchód lekarza ginekologa i położnych - wtedy też zapadają decyzje kto wychodzi do domu. 
Wypisy ze szpitala zaczynają się od ok. godz. 11:00, kiedy to gotowe są książeczki zdrowia dzieci, ale na wypisy mam trzeba czekać do ok. godz. 12:00.

Plusem tego szpitala jest to, że nie wypuszczają do domu samej mamy bez dziecka (tak jak jest to na Polnej czy w szpitalu im. Raszei), gdy np. noworodek musi dostawać antybiotyk. My niestety musieliśmy być w szpitalu aż tydzień, a nie standardowe 3 doby, więc moje obserwacje są nieco dłuższe i miałam okazję poznać wiele pracujących tam położnych. 

Kolejnym minusem był dostęp do informacji - po pierwsze praktycznie nikt z personelu się nie przedstawiał (mają tylko małe plakietki z nazwiskiem), po drugie, żeby czegoś konkretniej się dowiedzieć np. poznać poziom wyników dziecka, czy jaki konkretnie dostaje lek - trzeba było się bardzo dopytywać, gdyż informacje otrzymywane od pediatry na obchodzie były dość ogólne. 

POŁOŻNE
Położne mają dużury po dwie osoby, jedna z pań jest zazwyczaj typową położną noworodkową. Większość pań położnych na roomingu była w porządku, ale niestety zdarzały się też niemiłe panie. 

STUDENTKI
Od poniedziałku do piątku można spotkać studentki (w czasie tygodniowego pobytu natrafiłam na 2 dziewczyny na roomingu i 1 tuż po porodzie), których obecność bardzo sobie ceniłam. Dziewczyny w razie potrzeby zmieniały pościele, wyjmowały niepotrzebne już wenflony, czy spryskiwały Octeniseptem rany po nacięciach krocza.

ODWIEDZINY
Na roomingu nie ma odwiedzin na salach, co ma ewidentne plusy - że goście nie przeszkadzają w odpoczynku pozostałym mamom, nie mówiąc już o roznoszeniu zarazków. Odwiedziny odbywają się na korytarzu przy stolikach, ale tam nie można wywozić noworodków. Dzieci oficjalnie można pokazać przez szklane drzwi, odzielające korytarz od oddziału. Jednak niektóre położne przymykają oko, gdy tatuś wejdzie na chwilę za szklane drzwi zobaczyć swoje maleństwo. Dłuższe spotkania z mężem były możliwe, gdy dziecko spało i miała na nie oko któraś koleżanka z sali, i dzwoniła w razie gdy się obudziło.

JEDZENIE
Jedzenie zapewnia firma cateringowa. Śniadanie o godz. 7:00, obiad o godz. 12:00 i kolacja o godz. 17:00. Obiady były całkiem smaczne. Bardziej zastanawia mnie rodzaj wędlin podawanych na kolację i śniadania. Poza wędlinami był też czasem dżem, twaróg, pół liścia sałaty i ćwiartka pomidora, parówka, czy serek topiony, a do tego jasny chleb i rano kawa zbożowa a wieczorem czarna herbata. Na obiady, oprócz poniższych dań były też pierogi z serem, ryba na parze a do tego zawsze jakaś zupka i sok (taki rozcieńczany).






To są główne informacje i moje spostrzeżenia, które przychodzą mi do głowy, ale jeśli o czymś zapomniałam i macie pytania, to chętnie odpowiem w komentarzach.

A Wy, w których szpitalach rodziłyście?
Jakie są ich największe plusy i minusy?


Aktualizacja - wrzesień 2016

Jako, że wiosną 2016 r. szpital przeszedł remont, a właściwie został dobudowany nowy budynek, sporo się zmieniło, jeśli chodzi o warunki lokalowe.



Jak podaje szpital na swoim fanpage'u obecnie sytuacja wygląda następująco:

Blok Porodowy

  • Pomieszczenia: sala przedporodowa (czterołóżkowa), 4 sale porodowe do porodów rodzinnych oraz sala ścisłego nadzoru poporodowego, gdzie przebywają pacjentki na obserwacji po porodach powikłanych. Wszystkie sale posiadają własny węzeł sanitarny.
  • Blok porodowy dysponuje nowoczesną salą do wykonywania cięć cesarskich.
  • Rodząca może korzystać z aktywnych form porodu (przy braku przeciwwskazań) z użyciem: worków sako, piłek, prysznica, przyjmowania dowolnych pozycji wertykalnych, relaksacji.
  • Przyjęcie na blok porodowy obejmuje: wykonanie zapisu KTG, omówienie planu porodu, założenie dokumentacji medycznej.
  • Podczas pobytu na sali porodowej nie można jeść, można pić lub podawane są kroplówki nawadniające.
  • Dostępne sposoby łagodzenia bólu: niefarmakologiczne (prysznic, pozycje wertykalne, masaż, relaksacja, muzykoterapia), środki farmakologiczne (znieczulenie zewnątrzoponowe).
  • Jeżeli poród kończy się zabiegowo lub przez cięcie cesarskie, osoba towarzysząca czeka w miejscu wskazanym przez personel. Ma możliwość zobaczenia noworodka i rodzącej po zabiegu.
  • Pacjentka po porodzie fizjologicznym pozostaje na sali porodowej z dzieckiem przez 2 godziny (obserwacja poporodowa). Następnie przekazywana jest na pododdział położniczy.
  • Pacjentka po cięciu cesarskim przebywa w sali dla pacjentek po porodach powikłanych od 6-12 godzin. Noworodek może przebywać razem z matką (jeżeli nie ma wskazań wymagających przekazania go na Oddział Noworodkowy).

Pododdział Położniczy

  • Po porodzie pacjentki trafiają na pododdział położniczy.
  • Dla pacjentek po porodach zabiegowych i cięciach cesarskich w oddziale znajdują się sale dwu i czteroosobowe, każda z dostępem do łazienki i stanowiskiem do przewijania noworodka.
  • Pacjentka może przebywać ze zdrowym noworodkiem przez całą dobę lub nakarmione dziecko może oddać na Oddział Noworodkowy pod opiekę personelu.
  • Pacjentka pozostaje na oddziale do czasu wypisu dziecka.
  • Na pododdziale położniczym znajdują się również dwu- i trzyosobowe sale, tzw. rooming-in, na których położnica przebywa z noworodkiem przez cały czas pobytu w szpitalu. Każda sala posiada łazienkę i stanowisko do pielęgnacji noworodka. 
  • Badanie i ważenie noworodka odbywa się w obecności matki. 
  • W czasie pobytu na pododdziale pacjentka uczona jest technik i zasad karmienia piersią oraz pielęgnacji noworodka.



Kierownikiem oddziału jest lek. med. spec. gin.-poł. Adam Kujawa, tel 61 838 71 20
Zastępcą kierownika oddziału jest lek. med. spec. gin.-poł. Wojciech Kozerski

Pielęgniarki Oddziałowe:
Pododdział ginekologiczny - mgr Ewa Piwońska-Roguska, tel. 61 838 71 59
Pododdział położniczy - mgr Elżbieta Mikołajewska-Król, tel. 61 838 71 39
Blok Porodowy - mgr Grażyna Witkowska, tel. 61 838 73 56

* zdjęcia nowej części pochodzą z fanpage'a szpitala


Wszystkie pacjentki, które rodziły w szpitalu już po zmianach zachęcam do podzielenia się swoimi wrażeniami, jak to wygląda w praktyce. Czekam na Wasze maile, zdjęcia i komentarze.


Aktualizacja - listopad 2018

Zapraszam na nowy wpis, zredagowany po moim drugim porodzie w 2018 r. -> TUTAJ.


63 komentarze:

  1. Fajnie, że napisałaś. Miałam ochotę rodzić drugie dziecko na Św. Rodziny ale odpada całkowicie ze względu na to co napisałaś o odwiedzinach. Dziękuje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwestia tego typu odwiedzin to faktycznie dlajednych to plus dla innych minus :)

      Usuń
    2. Ja pierwszego syna rodziłam na Lutyckiej I juz tam nie wrócę Teraz zastanawiam się między Św Rodziny a Raszei ale właśnie odwiedziny przez szybę mnie totalnie zniechecaja

      Usuń
    3. Ja też pierwsze dziecko rodziłam na Lutyckiej i wolałabym drugi raz tam nie rodzić

      Usuń
    4. ja moją corke tez tam rodziłam... super opieka w miare wyżywienie dziecko na zyczenie przy sobie. pomoc medyczna super atmosfera.polecam

      Usuń
    5. Cześć dziewczyny. Ja w św. Rodzinie męczyłam się w bólach 16h... Był to mój drugi poród (pierwszy cc ułożenie pośladkowe)i zgodziłam się na naturalny. To był mój błąd. Niestety nie jestem stworzona do rodzenia dzieci siłami natury, mimo że mam warunki;) Wody płodowe straciłam, a rozwarcie nie postępowało, miałam potworne bóle. Nie da się tego opisać... Cudem natrafiłam na cudowną położną, która podtrzymywała mnie na duchu, była bardzo wyrozumiała i pomogła mi przejść przez to piekło. Empatia to chyba jedna z ważniejszych cech położnej. Była młoda, nie pamiętam jak się nazywała. Wcześniej zajmowała się mną pani - rzeźnik i współczuję dziewczynom, które to na nią natrafiły podczas akcji porodowej. Nie dano mi żadnego znieczulenia, podano oxytocynę. Popękałam strasznie, straciłam mega dużo krwi. Co mogę polecić rodzącym, wrażliwym dziewczynom takim jak ja, to wzięcie swojej położnej. Najmilej ze szpitala wspominam pana doktora Mariusza Machczyńskiego, który był bardzo uprzejmy, podniósł mnie na duchu i świetnie mnie pozszywał. Dodam, że nie chodziłam do niego wcześniej na wizyty. Co do odwiedzin w salach poporodowych to zastanówcie się, czy chciałybyście żeby obcy ludzie wchodzili Wam do sali i wnosili zarazki. Mi to bardzo odpowiadało, że nie było odwiedzin w pokojach. Co do położnych to rewelacyjne, choć trafiła się jedna, która mnie zdenerwowała. Była niemiła, nie chciała pomóc tylko obarczała winą wszystkich dookoła. Jedzenie świetne, warunki na sali poporodowej też. Pozdrawiam dziewczyny, życzę dużo sił i natrafienie na empatyczny personel w waszym szpitalu!

      Usuń
    6. Witam szukam aktualnych informacji co do porodu przez cc ,2 stycznia wybieram się tam na planowane cc jak to jest dokładnie z tymi pierwszymi godzinami po cc? Czy przez te 6- 12 godzin kobieta jest całkiem sama? Po pierwszej cc miałam bardzo ciężko żeby wstać czy wykąpać się ale wtedy rodziłam w Łodzi także we wwsystkim pomagał mi partner ,sama pionozacja u mnie trwała ponad godzinę. .. trochę się obawiam tego czasu ,czy w ogóle sobie poradzę sama... juz za późno na zmianę szpitala zresztą jestem juz nastawiona na samotny pobyt w szpitlau tym bardziej ,ze mamy 150 km do szpitala wiec partner pojedzie do domu jak juz go wyrzucą z sali.

      Usuń
    7. Mi przeszkadza w odwiedzinach to, że ojciec dziecka nie może wejść na salę, żeby być przy mnie jak i przy dziecku.

      Usuń
  2. ja rodzilam na raszei i polecam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja po cesarce miałam dziecko przy sobie od razu po dogrzaniu i od tej pory nie pozwoliłam jej nigdzie zabrać. A byłam tam kilka dni po porodzie. Mój Marek był ze mną tyle ile potrzebowałam nawet od 10 rano do 22 i bardzo mi pomagał przy małej i wspierał bo niestety podupadłam psychicznie po tym przez co przeszłam. Przeżyłam wielką traumę a szpital w Ostrowie Wlkp uważam za rzeźnię. Każdemu odradzam. Długo wybierałam i skusiłam się na komfort jaki oferowali czego bardzo żałuję. Okazało się, że ważniejszy od wygód jest personel. Dobrze, że u Ciebie wszystko tak dobrze i sprawnie się odbyło. Gratuluję i życzę wszystkiego dobrego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, personel ma duże znaczenie. Mnie jak skrytykowała jedna z położnych, nie mogłam powstrzmać się od płaczu - na szczęście była tylko jedna taka pani.

      Usuń
    2. Pozwolę sobie zapytać - jaka położna? Może p. Grażyna? Rude, krótkie włosy?
      Rodziłam w św. Rodzinie. Poród trwał 22 godziny, zakończył się kleszczami. Piszę to gdzie mogę, żeby dziewczyny były czujne i nie dawały sobą pomiatać i za siebie decydować. Bez pytania wcisnęli mi oksytocynę, mimo, że nie miałam rozwarcia. Długo, długo potem dolargan (już za moją zgodą) bo wyłam z bólu a rozwarcia dalej nie było. I w końcu znieczulenie zewnątrzoponowe, które zatrzymało akcję porodową i spowodowało poród kleszczowy (mogło się tak zdarzyć, ale gdyby nie oksytocyna podana niepotrzebnie, można by uniknąć tak długo trwającego bólu). Dla mnie totalny brak profesjonalizmu i znieczulenie na potrzeby rodzącej... Generalnie nie spotkałam nikogo kto liczyłby się z moim zdaniem na temat tego jak chcę urodzić, a do tego 2 osoby które nie nadają się do pracy z ludźmi (a i zwierząt dla nich szkoda) - wyżej wymieniona położna Grażynka, która o mały włos nie rozwaliła mi pęcherza, oraz dr Witman, która uczyniła z mojego porodu piekło - krzyczała na mnie, mówiła słowa których nie zapomnę do końca życia - najbardziej hadrckorowy tekst: "Jak się to dziecko miało począć też nie wiedziałaś jak się nogi rozkłada?"
      Nie wiem gdzie będę rodzić kolejne dziecko (jeśli wgl się na nie zdecyduję) ale na pewno zadbam o to, żeby wokół mnie były osoby czułe na to co się ze mną dzieje i co przeżywam.

      Usuń
    3. Oj to masz straszne wspomnienia. Nie mam pojęcia jak miała na imię położna, która mnie zkrzyczała i nie pamiętam jak wyglądała. To już było na room-ingu, nie na sali porodowej,

      Usuń
  4. Cóż mnie czeka poród ale na śląsku :P w szpitalu jeszcze oglądać nie byłam, ale na pewno się tam pojawię gdy moja położna będzie miała wolne by mnie oprowadzić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja rodziłam na Raszei i jestem mega zadowolona. Super opieka nad matka i dzieckem. Pozdrawiam i życze dobrego wyboru szpitala :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowałam juz rodzic w sw Rodziny ale martwi mnie to, ze tato dziecka nie bedzie mógł jej spokojnie zobaczyć, potrzymac?!?! Czy dobrze Cię zrozumiałam?? Właściwie kontakt dziecka z tata jest ograniczony?? Przy krótkich pobytach nie ma problemu, ale gdy zostaje sie dłużej.. Hm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze na porodówce tata zostaje przez jakiś czas z mamą i dzieckiem, ale na oddziale poporodowym ten kontakt faktycznie jest ograniczony, więc gdy my musieliśmy zostać tydzień, to faktycznie był to dla mnie problem...

      Usuń
  7. Rodziłam w tym szpitalu 6lat temu córkę - jak dla mnie wszystko było bomba i nie zamieniłabym tego na inny szpital :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też rodziłam 6 i 7 lat temu - i teraz bez zastanowienia tam się skieruję ... Widzę że jednak troszkę się zmieniło - wtedy dzieci były przy Mamie tylko na wyraźne życzenie ... A oglądanie dziecka przez Tatusia i rodzeństwo - w zależności od obłożenia personelem i innymi odwiedzającymi, a tak jak pisze Anonimowy Tatuś ;o) Mama też powinna mieć czas na dojście do siebie ... przecież nikt nas w tym nie zastąpi - i moim zdaniem nieważne te warunki zewnętrzne - najważniejsze aby rodziły się zdrowe dzieci ... I podobnie jak jedna z Pań - o bólu (również bez znieczulenia - nie chciałam) zapomina się kiedy ta mała kruszynka przytula się do naszego ciała, którego bardzo potrzebuje w tych pierwszych dniach - na przytulanie z Tatusiem też jest czas - po powrocie do domu, żeby wtedy Mama mogła nabrać sił do normalnego życia w domu ...
      Nie ma idealnego szpitala - Polnej po prawie 3 miesiącach pobytu po ciąży pozamacicznej nigdy bym nie wybrała.

      Usuń
  8. Opiszę Wam moje odczucia z perspektywy ojca.

    Ludzie mają tendencję do pisania albo źle albo wcale, rzadko kto decyduje się, na podziękowania. Postanowiłem podzielić się swoim zdaniem, ponieważ b. się cieszę z wybranego szpitala.
    Tym bardziej, że mam bardzo wiele złych doświadczeń z "darmową" polską służbą zdrowia, która moim zdaniem nierzadko powinna nosić nazwę "polskiej łaski zdrowia".

    Szpital im św. Rodziny wybraliśmy za namową naszego lekarza prowadzącego, który tam też ma swoje dyżury.
    Pierwsze pozytywne wrażenie zrobił na mnie starszy ochroniarz, który w środku nocy był pełen pozytywnej energii i życzliwości. Potem było już tylko lepiej. Okazało się, że personel w tym szpitalu jest b. miły i człowiek czuje, że jest w dobrych rękach.
    I było tak niezależnie od tego, czy miało się do czynienia z pracownikami, którym zmiana się kończyła, czy takimi, którzy dzień pracy dopiero co zaczynają.

    Do końca życia będę pamiętał położną panią K., która będąc z nami przez cały dzień i w tej kluczowej fazie porodu, wykazała się ogromnymi pokładami empatii. Jestem przekonany, że jej porady w trakcie pierwszych skurczy i doświadczenie uchroniły syna przed kleszczami. Gdyby nie położna, z pewnością wszystko odbyło by się inaczej, raczej z mniej pozytywnym finałem.

    W szpitalach często brak ludzkich odruchów,życzliwości i zwykłego współczucia. Dominuje rutyna, jaśniepaństwo i znieczulica.
    Pracownicy mają przyjąć poród. To ich główny priorytet. Ale można to zrobić na wiele sposobów.
    Nikt personelu nie zmusza do proponowania herbaty, podgrzewania obiadu, masowania bolących pleców, odpowiadania na już pewnie tysiące razy słyszane te same pytania, do uśmiechu albo do wydawałoby się banalnego i oczywistego odpowiadania na "dzień dobry". Wszystko to i wiele innych drobnych gestów były w tym szpitalu na porządku dziennym i bardzo pomogły mojej kobiecie przejść przez to wszystko gładko. Personel, którego inne szpitale mogłyby pozazdrościć.

    Ja miałem po porodzie swoje kilkadziesiąt minut z synem i narzeczoną i to mi musi wystarczyć. Moja rola w tym budynku się skończyła, znikam, niech się szybko kładą, bo jeżeli ja jestem wykończony od samego patrzenia, to wyobrażam sobie, co przechodzi świeżo upieczona mama.

    Uważam, że bardzo dobrze, że nikt obcy (dla jednych znajomy ale dla innych obcy) się nie kręci między mamami, niech one do siebie powolutku dochodzą, co i tak nie jest ułatwione, bo dziecko trzeba karmić, podwozie boli, emocje ostudzić i sen złapać.

    Uważam, że 3 dni rozłąki nikogo nie zbawią - to jest czas na regenerację i oswojenie się z nową sytuacją.

    A ja mam czas do wtorku na posprzątanie chaty i ostatnie spotkanie z kumplami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję również za głos ojca i gratuluję synka :)

      Usuń
    2. Super napisane. Podpisuje sie pod tym tatą . sama rodzilam w tym szpitalu 3 dzieci (2007 2009 2014). Przyszlam z ulicy bez zadnych znajomosci. Personel zyczliwy w kazdym momencie. 2 razy zewnatrzoponowe, ostatnim razem bez znieczulenia bo juz bylo za poźno. Z tego miejsca pozdrawiam polozną pania Zając!

      Usuń
  9. Ja dwukrotnie rodziłam na Polnej w Poznaniu, a niestety z opisanym rzez Ciebie szpitalem wiążą się u mnie tylko nie zbyt przyjemne wspomnienia. Nie będę wchodzić w szczegóły, bo ile kobiet tyle opinii, ale wg mnie lekarze którzy tam pracują to bezduszne istoty, do których nie chciałabym trafić kolejny raz. Pielęgniarki miłe...ale lekarze to kompletna pomyłka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałabym nawiązać do tematu możliwości odwiedzin. Ja pierwsze dziecko rodziłam na Polnej, na sali poporodowej były 4 łóżka i możliwość odwiedzin nawet więcej niż jednej osoby na raz. Pamiętam jak któregoś dnia do wszystkich świeżo upieczonych Mam przyjechali odwiedzający, było tłoczno i głośno...trudno w takich warunkach spokojnie zająć się Maleństwem. Położne raczej nie były zainteresowane tym co działo się na salach. Laktacyjna przyszła dopiero po 3 dniach, w dniu mojego wypisu, gdy już byłam spakowana i gotowa do wyjścia. Dlatego teraz, przy drugim dziecku zdecydowałam się rodzić w św.Rodzinie. Dam znać po jak było... Pozdrawiam wszystkie Mamy szykujące się do porodu i życzę przede udanego wyboru szpitala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To życzę powodzenia i jak już wrócicie daj znać, czy coś się zmieniło może :)

      Usuń
  11. Hej:) dzisiaj zamieściłam post, w którym rekomenduje Twój wpis: http://macierzynstwo-raz.blogspot.com/2015/12/wybor-szpitala.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie polecam tego szpitala, ze względu na kłamstwa jakimi raczy się pacjentki przed porodem. Kłamstwo dotyczy dostępności znieczulenia zzo. Pracownice szpitala zapewniały mnie, że jest dostępne. W trakcie porodu usłyszałam, że go nie otrzymam, bo jest tylko jeden anestezjolog. Ten sam anestezjolog kilka godzin później dał mi znieczulenie, kiedy okazało się, że muszę mieć cięcie cesarskie. Po porodzie rozmawiałam z kilkunastoma kobietami, które rodziły w tym szpitalu. Ani jedna nie dostała znieczulenia z ww. powodu. Jedna z kobiet rodząca w tym samym czasie, co ja otrzymała znieczulenie, po tym, jak jej mąż zrobił awanturę. Kazali im po prostu zapłacić 200zł na rzekome pobranie krwi pępowinowej. Dlaczego oszukujecie pacjentki? Po co mydlić oczy? Nie lepiej od razu powiedzieć, że nie oferujecie zzo? Ten szpital jest jak każdy inny w Poznaniu - ani lepszy, ani gorszy. Ale dyplomy na ścianach informujące, że to szpital "bez bólu" do teraz mnie śmieszą. Wiem, że chodzi o zniesienie bólu pooperacyjnego, ale o co tyle hałasu? W innych szpitalach odmawiają kroplówki przeciw bólowej? Nie. Rodziłam w strasznych bólach przez kilkanaście godzin, zanim zrobiono mi cc. Mam koszmarne wspomnienia z porodu w tym szpitalu. Do teraz jest to dla mnie trauma. A pani ordynator to może i dobry fachowiec, ale bezczelny człowiek, który pokrzykuje na rodzącą i pozwala sobie na stwierdzenia typu "ja też rodziłam!". Tak, droga pani, to wyjaśnia i usprawiedliwia wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodziłam w św rodzinie w marcu '15 i dostałam zewnątrzoponowe bez większego proszenia, co prawda po 12tu godzinach porodu, ale dopiero wtedy rozwarcie na to pozwoliło

      Usuń
    2. zgadzam się z powyższą odpowiedzią.

      Usuń
  13. Rodziłam na Św Rodziny 2x i zamierzam również tam urodzić 3 dziecko. Dla mnie to zaleta, że odwiedzający nie przetaczają się po salach poporodowych, popieram w tej kwestii zdanie anonimowego ojca, który tu dziękował..co do uprzejmości, personel jest różny. Trafiały się miłe położne na porodówce ale i małomówny lekarz na izbie...ogólnie byłam dotąd zadowolona...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi pasowało to, że obcy odwiedzający nie kręcą się po sali, kiedy trzeba uczyć się karmienia i wietrzyć krocze...

      Usuń
  14. Ja rodziłam moje wszystkie 3 córki tam, ale bez męża. Pierwszą 8 lat temu, tylko dlatego że kartka po mnie przyjechała bo mi w domu wody odeszły. Nie było wtedy room-inu, ale spokój panował. Oglądać dziecię, szło się piętro w dół i przynosili tylko do karmienia, ale po 3dniach wypis, w osobnym pokoju ubiera się samemu dziecko i do domu. Drugą rodziłam 7 lat temu. po terminie, ale wspominam to miło. Było to samo. Trzecią natomiast rodziłam 3 lata temu i już był room-in. Po porodzie właśnie mi położna powiedziała, że mają go od kwietnia poprzedniego roku, więc szpital przez 8 lat się rozwinął. Niestety z najmłodszą musiałam być dłużej niż 3 doby (byłam 10 dni, bo młoda musiała mocz dać do woreczka co było straszne trudne dla tygodniowego dziecka) i przez ten czas w moim pokoju przewinęło się ok. 8 świeżych mam. Położne super. Na pewno miałam 3 położne, jedna to powiedziała że ze mnie mama weteranka. Pani od laktacji pojawiła się następnego dnia mimo iż nie miała dyżuru, ale kolejnego już miała i przychodziła prawie co 2 godziny by sprawdzić jak nam idzie karmienie. Panie noworodkowe też sympatyczne. I studentki też, jak tylko miały czas to przychodziły, rozmawiały, pomagały.
    Co do odwiedzin to też mi się to podobało. Przynajmniej mieliśmy spokój. Jak się chciało można było pokazać dziecko przez szybę, a jak się dogadało z innymi mamami to one dzwoniły jak coś z dzieckiem i mogło być się dłużej, ale jak się zorientowało ile dziecko mniej więcej
    śpi po jedzeniu to samemu też można było wyjść. Ja akurat miałam pokój z łazienką więc słyszałam co się dzieje z małą. Niektóre położne pozwalały na minutowe wejście by zobaczyć dzieciaczka, ale to wszystko po to by nie zarazić małych bąbli jakimś wirusem.
    Szpital super i gdy może będę miała ochotę na kolejne dziecko to tam będę rodzić.
    Pozdrawiam Przyszłe Mamy i te co tam rodziły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podczas mojego pobytu nie załapałam się niestety na profesjonalną poradę laktacyjną. W razie potrzeby pomagały położne. Dziękuję za Twój głos, pozdrowienia dla córek.

      Usuń
  15. Dwa porody na Polnej i nic złego nie mogę powiedzieć, także polecam szpital.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja już 2 razy rodziłam na Polnej i polecam z czystym sumieniem. Co do św. Rodziny, zastanawiałąm się ze względu na większą dostępność znieczulenia zewnątrzoponowego, ale dostępność specjalistów mnie przekonała do Polnej. I chyba dobrze, bo to, co piszesz o braku odwiedzin to dla mnie dramat! Nie wyobrażam sobie nawet, aby dziecko pokazywać tacie tylko przez szybę jak 30 lat temu! Na Polnej odwiedziny były w pokojach, i to bardzo dobrze, mąż przyjechał zająć się synkiem, a ja mogłam iść się wykąpać umyć, wysuszyć włosy itp. Bolało mnie tylko to, że zabronione były odwiedziny dzieci, więc starszą córkę przemyciłam tylko na chwilkę. Ja też była tydzień w szpitalu, bo mały miał żółtaczkę i nie wyobrażam sobie nie mieć nikogo przy sobie w takich trudnych chwilach. Poród to jedno, ale po porodzie też nie jest różowo i każda pomoc, zwłaszcza głównego zainteresowanego, moim zdaniem, jest nie tylko wskazana, ale niezbędna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jak pisałam te odwiedziny to dla jednych plus a dla innych minus.

      Usuń
    2. Co do braku odwiedzin dzieci to nie tylko w takich oddziałach jest taka zasada. Dzieci ze względu na rezolutność i (oczywiście dziecięcą, słodką) lekkomyślność są często nosicielami większej liczby chorób/zarazków niż dorośli, więc mnie nie dziwi takie obostrzenie.

      Usuń
  17. Również rodziłam w św.Rodzinie i moge polecić.Czysto, spokój , można odpocząć .Personel byl ok.Nie jedziemy tam na wczasy wiec nie mozna wymagac nie wiadomo czego.!! Znieczulenie dostałam bez żadnego problemu.A odnośnie odwiedzin to u nas bylo tak ze po poludniu jak juz nie bylo tylu lekarzy , połozne pozwałaly wejsc na korytarz i popatrzyc na maleństwo , jedynie co to nie wolno brac na rece.Jak dla mnie jest to plus ze nik mi na sale nie mogł wejsc bo dziecko i matka potrzebują spokoju .Swobodnie moge lezec i sie nie przejmowac czy ktos na mnie patrzy.A jak juz jestesmy w domu to i tak jest zlot odwiedzających.:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wpis i komentarze dostarczyły mi bardzo cennych informacji :) czy może któraś z Was miała styczność z doktorem Stroińskim z Św.Rodziny? Planuje zmienić ginekologa i chciałabym przy pierwszej ciąży trafić w dobre ręce :) poleciła mi go jedna znajoma, ale dobrze byłoby poznać opinie jeszcze jednej osoby :) Będę wdzięczna za informacje :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak najbardziej również polecam doktora Stoińskiego. Specjalista w swej dziedzinie :) Bardzo miły, życzliwy i wyjaśniający wszystkie wątpliwości i obawy.

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej Dziewczyny. Na maja mam termin porodu. Planuję rodzić w Szpitalu Św. Rodziny. Polećcie jakąś sprawdzoną, zaufaną położną, która poprowadzi poród. Z góry dziękuję za odpowiedź. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój poród odbierała pani Danuta Zając - polecam, bo to bardzo doświadczona położna. Polecam również panią Beatę Sobalę.

      Usuń
    2. Dzięki za odp. Jeżeli mogłabyś to proszę o jakiś namiar na tę położną. Z góry wielkie dzięki. Pozdrawiam (magda8.4@interia.pl)

      Usuń
    3. Czy mogę prosić na maila o namiary na Panią Danutę Zając i informację ile kosztuje poród przy jej asyście?
      Dzięki z góry! bondiuelka@op.pl

      Usuń
  21. Hej hej. Czy ja również mogę prosić o namiary na położoną. Termin na początek maja a ja się właśnie obudziłam:) (bambizor@wp.pl)

    OdpowiedzUsuń
  22. Dziewczyny czy mogę prosić o namiary na położną Danutę Zając? Dzięki:) patrus.b@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Ile się płaci za poród rodzinny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma opłaty za poród. Osoba towarzysząca kupuje tylko za 5 zł buty i fartuch ochronny z automatu.

      Usuń
  24. Czy któraś z rodzących w świętej rodzinie próbowała pozycji wertykalnych? Jak w tym szpitalu zapatrują się na taki poród? Czy faktycznie promują naturalne metody łagodzenia bólu? Czy położne mają doświadczenie w porodach "niekonwencjonalnych", czy to tylko tak ładnie wygląda w opisie na fanpage'u? :) Dziękuję z góry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi tego absolutnie nie zaproponowano, chociaż młody miał balotującą główkę i to by pewnie nam ułatwiło poród siłami natury. A skąd wiem? Na salę operacyjną szłam pieszo (!!! a powinnam jechać wózkiem!!!) i w tym czasie młody zdążył się już wbić w kanał. Z tego względu podczas cesarki lekarze użyli kleszczy, by wyjąć młodego już tą stroną.

      Ogólnie szpitala NIE polecam. Jak pisała tutaj jedna z dziewczyn - też mam traumę po porodzie w tym szpitalu. Ja wiem, że szpital to nie hotel, ale do cholery kobiecie zaraz przed porodem lekarz nie powinien mówić: "Ale Ty jesteś gruba! Ale się spasłaś w tej ciąży!", zwłaszcza gdy nie przeczyta karty informacyjnej o pacjentce gdzie jak byk jest napisane, że ciężarna ma ogromne obrzęki i zatrucie ciążowe.
      Podejście położnych - tragedia. Podczas porodu była z nami tylko studentka, nikt więcej! Położna przychodziła patrzeć raz na kilka godzin... A położne na sali położniczej też tragedia. Jak poprosiłam pierwszy raz o pomoc przy karmieniu - ok, przyszła i pomogła. Jak poprosiłam drugi raz, to dostałam tyradę: "No przecież już raz pokazywałam! Ile razy można pokazywać? Nie nauczyła się jeszcze? Co z Pani za matka!". I żeby nie było - po porodzie z młodym spędziliśmy w tym przybytku ponad tydzień. Położne stały się milsze i bardziej pomocne jak dostały bombonierki i dobrą kawę. Tak, to miały w czterech literach.

      Usuń
  25. Ja rodziłam tam w kwietniu 2014 i nie było mowy o rodzeniu w innej pozycji niż leżąca a też miałam nadzieję na bardziej naturalną pozycję. Podobno w Raszei wręcz zachęcają do zajmowania pozycji na czworakach czy w kuckach.

    OdpowiedzUsuń
  26. Odwiedziny tak na prawdę to istny koszmar dla pacjentek. Pamiętam jak to przeszkadza,gdy cały dzień drzwi się nie zamykają,goście robią tłok w sali,mężczyźni krępują,bo swobodnie nie można nakarmić maluszka a już nie wspomnę ,że te ogromne pidkłady i lejąca się krew dodadkowo dokuczają i też nie ma swobody,tylko kobitki skrempowane przemykają do kibelka. A o odpoczynku,drzemce ?można zapomnieć jak obok ktoś ciągle się gości i rozmowom nie ma końca. Krótko mówiąc,ja akurat sobie cenię spokój po porodzie i bardzo chętnie skorzystam z usług owego szpitala a mąż zamiast zalegać na odwiedzinach,zajmie sie domem i dziećmi 😉

    OdpowiedzUsuń
  27. Rodziłam w szpitalu św. Rodziny dwa razy w 2011 i 2015 roku... wszyszkoda było super, opieka położnych, przeprowadzone porody (sn), ja jednak miałam taki problem, że przyjeżdżając w nocy nie kierowali mnie na porodowke, tylko na ginekologie 😐 z tego też powodu wywalali męża, a ja w stresie noc ofkors nieprzespana i do rana samotne i ciche (żeby nie przeszkadzac innym) skurcze 🤕 Ja rozumiem, że rozwarcie nie takie i w ogóle, ale taki stres dla rodzącej nie jest fajny 😐 Teraz mam termin na 14 kwietnia czyli za tydzień, chcę rodzic w św. Rodzinie, podpowiedzcie tylko jak wygląda sprawa z zzo? Pewnie będzie poród sn i zastanawiam się czy chce cierpiec bóle krzyżowe przy partych jak ostatnio 😐 bolało jak nie wiem, wolałabym nie fundowac sobie znowu takiego bólu... Czy faktycznie to znieczulenie pomaga, jak jest z parciem?

    OdpowiedzUsuń
  28. Witam, szukam położnej do porodu termin mam na lipca. będę wdzięczna za informacje i numer telefonu mój adres klaudia_1987@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  29. Proszę tylko nie św rodziny. Tak beznadziejnie jeszcze nigdy nie zostałam potraktowana!!! Dziewczyny jeśli wasza ciąża nie przebiega prawidłowo nie wybierajcie tego szpitala. Ile ja się nasluchalam komentarzy i epitetów pod swoim adresem od lekarzy to się w głowie nie mieści!!! A finalnie okazało się ze zatrzymały mi się litry wody w organizmie. Takiego bólu fizycznego i psychicznego co tam przeżyłam nie życzę nikomu. Po porodzie wcale nie było lepiej!!! Dziewczyny wybierajcie inne szpitale!!!!

    OdpowiedzUsuń
  30. mozecie polecic dobrego lekarza ze swietej rodziny ktory jest dobry w cc? i prowadzeniu ciazy??

    OdpowiedzUsuń
  31. Dziewczyny, czy któraś z Was ma kontrakt do położnej Lucyny Oses, Beaty Nowickiej albo Danuty Zając? Proszę o maila na hnowicka@amu.edu.pl

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny bloga, będzie mi miło gdy skomentujesz :)

Copyright © 2016 MAŁA RZECZ A CIESZY , Blogger