Czy Tobie też marzy się urlop od urlopu macierzyńskiego?

Macierzyństwo zapowiadało się cudownie szybkim porodem, ale nieco przedłużony, tygodniowy pobyt w szpitalu zaburzył moją dotychczasową równowagę. Oczekiwałam tylko wyjścia do domu, wyobrażając sobie, że będzie cudownie :). I było, lecz tylko przez chwilę, bo ciągle coś nie dawało mi spokoju...


źródło: hotelgreno.pl


Chciałam by było jak dawniej, kiedy nad wszystkim panowałam i wszystko ogarniałam. Tak jednak nie było. Te niepowodzenia przeplatały się ciągłym płaczem - albo dziecka albo moim. Czułam się bardzo niestabilna emocjonalnie i ten stan zwalałam na hormony. 

Faktycznie, po czasie wiedziałam, że miałam klasycznego baby bluesa, który trwał ok. 4-6 tygodni. Myślałam, że ta huśtawką nastrojów i kręcenie się w głowie, z niewyspania przy każdej nocnej ,zmianie pieluszek nigdy się nie skończy. Ale w międzyczasie przyszła piękna wiosna, a ja nauczyłam się swojego dziecka. Wiedziałam, że będzie tylko lepiej!

Niby pewna rutyna ustabilizowała już nasz nowy plan dnia i nocy. Tzn. z nocy niewiele pamiętam, bo dziecko śpi z nami, karmię w czasie snu na żądanie i tym sposobem nawet się jakoś wysypiam. Obowiązków jest sporo i trudno wszystko zrealizować. Macierzyństwo jest wymagające, ale kocham swojego synka i on daje mi teraz sporo radości, choć też ma czasem gorsze dni.

Czasem macierzyństwo wymaga dodatkowych poświęceń, bo tego też nie było w moim scenariuszu. Od 7 tygodni jestem na specjalnej diecie - bez nabiału, jajek, ryb, cytrusów, soi, kakao, jabłek, ryżu, pomidorów i pietruszki. Tak będzie jeszcze przez kolejne 5 tygodni, albo i dłużej, gdy któryś z tych składników okaże się być powodem alergii. Mogłabym powiedzieć, że nie dam rady i porzucić karmienie piersią, ale wiem, że tak jest teraz dla nas najlepiej.

Niby urlop macierzyński trwa - a ja czuję, że wcale nie urlopuję. Ba wręcz przeciwnie, pracy mam nawet więcej i czasami marzy mi się urlop od tego całego urlopu macierzyńskiego. I nie mam na myśli, by uciec, czy wrócić do pracy. Chcę na chwilę wyjechać i odpocząć. Nie sama, z rodziną. Wystarczyłby jeden krótki weekend w górach i fajny, przyjazny małym dzieciom hotel w Karpaczu. Hotel, który oferuje nie tylko sam nocleg, ale i pyszną kuchnię (która uwzględni moją dietę), bym nie musiała, jak co dzień, zastanawiać się co zrobić na obiad. A i przydałyby się w pakiecie odprężające masaże w SPA, by zregenerować siły, bo jak spoglądam na tytułowy obrazek, to czuję, że właśnie tego mi brakuje.

A dlaczego Karpacz? bo z Poznania najszybciej dojadę właśnie do Karpacza. A przy okazji to miejsce kojarzy mi się z błogim dzieciństwem, bo tam zabrali mnie dziadkowie na pierwsze, prawdziwe, wyjazdowe wakacje :).



Kto powiedział, że matce nie należy się choć krótki urlop na urlopie macierzyńskim? Tym bardziej, że za chwilę trzeba wrócić do regularnej pracy! 

Aż żałuję, że nie podsunęłam wcześniej tego pomysłu mojemu mężowi, gdy podpytywał, co bym chciała dostać na dzisiejsze imieniny ;).


4 komentarze:

  1. Obawiam się, że nam to się kończy coś takiego jak urlop kiedy tylko na świat przychodzą dzieci. I to na wieki wieków :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana doskonale Cię rozumiem,
    siedząc w domu na macierzyńskim miałam podobnie. .
    pozdrawiam serdecznie
    MARCELKA Fashion
    ♡♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Która z nas by nie chciała takiego urlopu od urlopu macierzyńskiego? Albo urlopu od bycia mamą? Ale jak to mówią w którejś reklamie - mama nie ma urlopu ani chorobowego. Ale zawsze można się gdzieś wyrwać samej na kilka godzin i oddychnąć troszkę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny bloga, będzie mi miło gdy skomentujesz :)

Copyright © 2016 MAŁA RZECZ A CIESZY , Blogger