Nasza smoczkowa historia

Niedawno ogłaszałam konkurs, w którym mogliście wygrać 3 smoczki NUK Classic i tym sposobem przetestować je razem z nami. Dzisiaj opiszę Wam moje wrażenia. Ale najpierw kilka zdań o tym, jak wyglądała nasza historia ze smoczkiem. 


Szykując wyprawkę dla dziecka w ogóle nie pomyślałam o smoczku. Jednak w międzyczasie dostałam jeden smoczek w prezencie (Avent). Już w szpitalu położne mówiły, że Ignaś ma mocny odruch ssania i smoczek może się przydać. Gdy po tygodniu wróciliśmy do domu uznałam, że na tyle dobrze ssie pierś, że faktycznie w razie potrzeby podam maleństwu smoczek. Na początku używaliśmy smoczka dość często, zawsze podczas chłodnych wiosennych spacerów, bo nie chciałam, by synek wdychał zimne powietrze, gdy popłakiwał. Zakupiłam nawet dwa takie same na wypadek gdyby ten jedyny się zgubił. Ale im Ignaś był starszy, a temperatura na dworze coraz wyższa, używaliśmy smoczka coraz rzadziej. Mogłabym stwierdzić, że Ignaś jak dotąd nie przyzwyczaił się jakoś bardzo do smoczka. Obecnie dostaje go sporadycznie, bo do ssania i uspokajania wystarcza mu pierś. 

I teraz, gdy synek ma już ponad 3 miesiące, otrzymaliśmy do testowania smoczek NUK Classic. Wybrałam sobie model szaro-czerwony w gwiazdki, ale dostałam inny, niebiesko-zielony z linii wzorów summertime i też już się polubiliśmy :).





Do smoczka dołączona jest ochronna osłonka.



Jak zapewnia producent, kształt jest dopasowany do podniebienia dziecka - spłaszczenie pozwala na swobodne poruszanie języka podczas ssania. Nasz smoczek wykonany jest z silikonu (te wydają mi się bardziej estetyczne), ale dostępne są też lateksowe.



Dodatkowo smoczek ma system odpowietrzania.



Ignaś początkowo po prostu bawił się nowym smoczkiem, bo jesteśmy na etapie intensywnego ślinienia i wkładania wszystkiego do buzi.





A później już załapał o co chodzi :).



Ogólnie smoczek jest nawet fajny, choć tak jak pisałam na razie rzadko używamy. Ale uważam, że w razie potrzeby smoczek warto mieć. Ostatnio koleżanka mi opowiadała, że jej dziecko dopiero po odstawieniu od piersi nagle potrzebowało smoczka (pomimo że wcześniej prawie nie używało), więc nie wykluczone, że smoczek jeszcze będzie ulubionym przyjacielem Ignasia.
'
A Wy jesteście zwolennikami czy przeciwnikami "smoczkowania"?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny bloga, będzie mi miło gdy skomentujesz :)

Copyright © 2016 MAŁA RZECZ A CIESZY , Blogger