Należę do tej grupy osób, które w dzieciństwie nienawidziły kremowania się! Stąd pewnie i do dzisiaj trwa mój wstręt do konsystencji i zapachu popularnego niegdyś kremu Nivea. No cóż taka trauma odcisnęła pewne piętno na dzisiejsze moje wybory kosmetyczne. Jednym słowem jestem bardzo wymagającą klientką, szczególnie jeśli chodzi o kremy do twarzy.
Generalnie rzadko kiedy pokazuję tutaj kosmetyki (hmm właściwie to chyba debiut), ale na spotkaniu Mam Blogerek Fanaberie wpadły w moje ręce bardzo przyzwoite, naturalne kosmetyki marki Bioline, dlatego podzielę się moją opinią.
Intensywnie nawilżający krem na dzień i na noc
Z powyższego zestawu to jest mój nr jeden! Jest praktycznie bezzapachowy i ma delikatną, choć gęstą konsystencję, która na twarzy zostawia najpierw nieco tłustą, a następnie matową warstwę. Takie matowe, bezzapachowe i w dodatku naturalne kremy właśnie lubię. Wystarczy niewielka ilość na jedno użycie, więc mam nadzieję, że wystarczy na długo. Wprawdzie zalecany jest na dzień i na noc, jednak stosuję go częściej na noc.
50 ml kremu kosztuje 54,99 zł
Czy kupiłabym następny? Zdecydowanie TAK
Hydrolat lawendowy
Pierwszy raz mam do czynienia z hydrolatem, dlatego sprawdziłam na stronie producenta, co to za rodzaj produktu. Hydrolaty to naturalne wody powstałe poprzez destylację parą wodną roślin. Posiadają zbliżone moce co olejki eteryczne, jednak w odróżnieniu od większości z nich są bardziej delikatne i można je stosować bezpośrednio na skórę. Hydrolaty są szeroko stosowane w naturalnej pielęgnacji skóry i włosów. Powszechnie służą do oczyszczania i tonizowania.
Muszę przyznać, że albo trafiłam na niewłaściwy zapach, albo ten produkt nie jest dla mnie. Niestety tak jak lubię zapach lawendy (i własnoręcznie robione woreczki lawendowe), tak zapach tego kosmetyku po prostu jest dla mnie za intensywny i w ogóle nie przypomina naturalnej lawendy. Może będę miała kiedyś okazję samodzielnie wybrać zapach, bo producent oferuje 12 różnych wariantów hydrolatu i któryś z nich przypadnie mi do gustu.
75 ml hydrolatu kosztuje 24,99 zł
Czy kupiłabym następny? Lawendowy na pewno NIE!
Migdałowy balsam do ciała
Za to od razu pokochałam nieco słodki, migdałowy zapach balsamu do ciała, podobnie jak jego delikatną, aksamitną konsystencję, która szybko się wchłania. Wygodna pompka ułatwia dozowanie, ale balsam który polubię, to dziwnym trafem dosyć szybko u mnie znika (czytaj za małe pojemność kosmetyku).
200 ml kremu kosztuje 69,99 zł
Czy kupiłabym następny? Jestem zadowolona z kosmetyku, ale cena jak na balsam do ciała jest dla mnie niestety zaporowa, więc prawdopodobnie bym nie kupiła. Ale gdybym dostała w prezencie, bardzo bym się ucieszyła :).
Z folderów dołączonych do kosmetyków dowiedziałam się, że marka Bioline oferuje także kosmetyki dla dzieci, a tu naturalny skład liczy się szczególnie. Nie mieliśmy okazji ich jeszcze poznać, ale w przyszłości chętnie sprawdzilibyśmy ich działanie.
Niestety, ale czasami te ceny zwalają z nóg :(
OdpowiedzUsuńFakt, ale naturalne kosmetyki kosztują!
UsuńCena powala, ale ten balsam do ciała jest kuszący :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy komuś w ogóle podoba się lawendowy zapach hydrolatu...
OdpowiedzUsuńSkoro taki produkt jest na rynku, to pewnie tak :D
UsuńPokochałam się z tymi produktami choć nie ukrywam że cena może stanowić zaporę w przepływie gotówki
OdpowiedzUsuńja tez lubie zapach lawendy
OdpowiedzUsuń