Z nowym rokiem - powrót do pracy czy urlop wychowawczy?

W październiku #Córeczka skończyła roczek i trzeba było zdecydować co dalej. Już znacznie wcześniej, jak tylko otrzymaliśmy jej PESEL, złożyłam wniosek do żłobka, do którego wcześniej chodził też synek. Jest to mały żłobek prywatny z dofinansowaniem miasta, gdzie rodzeństwo wychowanków ma pierwszeństwo w rekrutacji. Wiosną dostaliśmy wiadomość, że od września mamy zapewnione miejsce. Jednak gdy przyszło co do czego miałam znów dylemat co dalej, tak jak 3 i pół roku temu - wówczas zdecydowaliśmy się na powrót do pracy. Jakiego wyboru dokonaliśmy tym razem?


Akcja adaptacja

Tak jak już wspominałam na Instagramie, latem przeszłyśmy na dietę eliminacyjną, bo cały czas karmę piersią i nasz lekarz prowadzący polecił odroczenie żłobka do czasu przeprowadzenia prowokacji pokarmowych, by było wątpliwości że ewentualna biegunka to objaw alergii, a nie infekcja żłobkowa. Z tego względu postanowiłam powrót do pracy przełożyć właśnie na początek roku 2020, a adaptację w żłobku zacząć na przełomie listopada i grudnia.

W połowie listopada przez tydzień chodziłyśmy codziennie do żłobka ok. godz. 15, aby tylko powiedzieć żłobkowej Cioci "dzień dobry", by #Córeczka oswoiła się z jej twarzą i poznała nowe miejsce, bo u nas adaptacja jest bez rodzica, co niegdyś z #aSYNstentem przeżyłam jako traumę.

W pierwszym tygodniu zostawała od 10 do 40 min. I tak jak pierwszego dnia te 10 min została bez problemu, tak w kolejnych płakała/krzyczała przy rozstaniu i podczas pobytu. W kolejnych dwóch tygodniach były gorsze lub lepsze dni - zostawała max 2 i pół godziny, płacząc przy rozstaniu i spędzając większość czasu na rękach Pani, obserwując dzieci z boku. Gdy pomyślałam, że jest nadzieja, że adaptacja się uda, po trzech tygodniach #Córeczka dostała katar, więc została w domu. Był to też tydzień bezpośrednio przed Świętami, gdzie w kolejnym tygodniu żłobek do końca roku był zamknięty.

I tak oto kolejny raz naszły mnie wątpliwości, czy aby żłobek to słuszna decyzja...

I zaczęliśmy z mężem przeliczać i analizować naszą sytuację....

Bo pierwotnie zakładaliśmy, że po macierzyńskim będzie tak jak poprzednio - gdy #aSYNstent miał rok i 3 miesiące wracałam do pracy. Tyle, że wtedy nie miałam innego wyjścia. Duży wpływ miały przede wszystkim nasze finanse domowe - nie łapaliśmy się wówczas na 500+, ani zasiłek wychowawczy i nie mieliśmy do końca urządzonego mieszkania, bo pokój dziecięcy zanim zaczął tak wyglądać był wówczas chwilowym "magazynkiem".

Na szczęście od lat prowadzimy w Excelu budżet domowy i z powodzeniem kontrolujemy naszą sytuację finansową. Wiemy jakie mamy średnie miesięczne koszty utrzymania i jak zmieniają się one w czasie.

Niestety decyzja nie była łatwa, bo niestety przy jednej pensji i 2x500+ nie domykamy budżetu domowego. Nie szalejemy z wydatkami, ale kredyt na mieszkanie jest jednak dodatkowym obciążeniem. W porównaniu do sytuacja sprzed 3 lat, obecnie nasza sytuacja jest bardziej stabilna, tym bardziej że mamy sporą poduszkę finansową, z której możemy korzystać np. właśnie podczas urlopu wychowawczego, kiedy to nie będzie wpływała moja pensja. 

W międzyczasie zorientowałam się, że bez problemu #Córeczka może wrócić do żłobka w kolejnym sezonie do starszaków (duże prawdopodobieństwo, że do tej samej grupy), a w pracy też na mnie poczekają, dlatego tym razem...

Zdecydowaliśmy się na urlop wychowawczy

Urlop wychowawczy zaplanowaliśmy do końca sierpnia, tak aby #Córeczka rozpoczęła ponowną adaptację w sierpniu, jak będzie trochę starsza. Prawdopodobnie gdyby nie ten grudniowy katar, nie pisałabym tego tekstu, tylko pisała lub rysowała coś przed komputerem w pracy.

Co przeważyło o takiej decyzji? 

M.in. problemy z jedzeniem - pomimo że ja już jem większość produktów, #Córeczce nadal powoli wprowadzam potencjalnie alergizujące produkty. Ponadto nadal często mamy nocne pobudki na karmienie piersią. Pomimo, że śpi z nami, skutecznie przekonywał mnie też fakt że nie muszę codziennie rano wstawać i jeszcze mam możliwość dodatkowego odpoczynku w czasie drzemki. Mam nadzieję, że niebawem odstawimy karmienie nocne i pozostanie tylko to dzienne. Pomimo, że teraz bardziej o siebie dbam, to poprzedni powrót do pracy i karmienia nocne jeszcze przez pół roku były dla mnie bardzo trudne i odbiły się na moim zdrowiu, dlatego bałam się "powtórki z rozrywki". Bałam się również o choroby żłobkowe. Tak, wiem że są nieuniknione, ale łudzę się, że im później zaczniemy spotkania z nieco wychorowaną już grupą, to może będzie łatwiej i że córka jako nieco starsza chętniej będzie zostawała w razie czego też Dziadkami.

I tak oto z początkiem nowego 2020 roku planuję zajmować się nadal #Córeczką, ale też bardziej ponownie skupić się bardziej na blogu :). Kto wie, może tak jak ostatnio był cykl #MamaWracaDoPracy teraz uda się cykl wywiadów z mamami, które zdecydowały się na urlop wychowawczy? Może są tu chętne mamy udzielić wywiadu? :).


12 komentarzy:

  1. Ja miałam to szczęście, że miałam wybór. I mimo że czasem brakuje pracy i Jestem przemęczona jestem z młodszą w domu. Dopiero za dwa lata pójdzie do przedszkola s ja spokojnie znajdę pracę. Niestety nie każda mama ma taki wybór jak ja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwość wyboru jest bardzo komfortowa - rozumiem, że jesteś na wychowawczym.

      Usuń
  2. Moja kuzynka wróciła do pracy dopiero po 5 latach po urodzeniu dziecka. Mogła sobie na to pozwolić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miała bardzo długą przerwę w pracy, ale pewnie tego chciała:)

      Usuń
  3. Przeczytałam komentarze pod wpisem i tak sobie myślę, że możliwość posiadania wyboru to ogromny komfort, niestety nie każdy może sobie na niego pozwolić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, a podejrzewam że czynnikiem decydującym są najczęściej finanse danej rodziny.

      Usuń
  4. Jak najbardziej popieram decyzję. Na prace zawsze jest czas :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zostałam z córką do jej trzech lat gdy mogła iść do przedszkola (nie mamy żłobka) i nieraz i tak czuję że ciągle mnie potrzebuje

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze musi być równowaga we wszystkim i trzeba robić, jaka jest potrzeba.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny bloga, będzie mi miło gdy skomentujesz :)

Copyright © 2016 MAŁA RZECZ A CIESZY , Blogger