Dieta eliminacyjna polega na bezwzględnym unikaniu potencjalnie alergizujących produktów. Nie jest to moja fanaberia, a zalecenia doświadczonego lekarza pediatry gastroenterologa, do którego trafiliśmy z przewlekłymi, śluzowymi kupkami 8 miesięcznego wówczas, karmionego piersią Ignasia. Gdy usłyszałam, co muszę wyeliminować, byłam przerażona...
Wcześniej za sprawą naszej pediatry (NFZ) byłam już miesiąc na diecie bezmlecznej, która nic nie poprawiła. Prawdopodobnie albo to nie mleko, albo nie samo mleko powodowało u nas takie objawy.
Co musiałam wyeliminować? Wszystkie potencjalne alergeny. Czyli cały nabiał (mleko, masło i ich pochodne, w tym mleko w proszku i wszelkie serwatki używane w wielu produktach spożywczych), jajka, ryby, soję, orzechy, cytrusy, kakao, do tego pomidory i pietruszka, które na minimalnym poziomie, ale jednak wyszły w testach alergicznych, a także co podpowiadała mi intuicja ryż, kukurydzę i jabłka.
Co więc nam pozostało? No niewiele. Głównie mięso, mięso i jeszcze raz mięso!
Tak przynajmniej myślałam na początku, ale jak się okazało jest sporo zamienników, które pozwalają jakoś sensownie funkcjonować!
Co więc jadam? Jakie są moje sprawdzone patenty? Już wszystko wyjaśniam.
Oliwa z oliwek zamiast masła
Tak, masło zastępuję oliwą z oliwek, bo nie lubię margaryn, w których zresztą zwykle nie występują same tłuszcze roślinne. Najlepiej sprawdza się butelka ze specjalnym dozownikiem. Ze zwykłej butelki wylewa się zwykle za duży strumień oliwy, który zdecydowanie nie sprzyja robieniu kanapek. Zresztą najczęściej jadam bułki, bo oliwa zwyczajnie przecieka przez chleb. Swego czasu do smarowania robiłam też pasty z awokado, jednak ostatnio mi się przejadły.
Mielone siemię lniane zamiast jajek
Ok nie wyjdzie z tego jajecznica :D, ale np. w ciastach, gdy jajko służy tylko jako składnik wiążący pozostałe produkty, jest to idealny i zdrowy zamiennik. Zamiast 1 jajka, zalewam czubatą łyżeczkę mielonego siemienia lnianego gorącą wodą, tak by powstała galaretowata konsystencja. Taki len kupicie w każdej aptece i większych marketach.
Karob zamiast kakao
To inaczej mączka chleba świętojańskiego, która nie zawiera kofeiny. Idealnie zastępuje kakao, robię z tego polewy i ciasta "czekoladowe". Paczka 200 g kosztuje ok. 8 zł.
To inaczej mączka chleba świętojańskiego, która nie zawiera kofeiny. Idealnie zastępuje kakao, robię z tego polewy i ciasta "czekoladowe". Paczka 200 g kosztuje ok. 8 zł.
Płatki drożdżowe zamiast przypraw i kostek rosołowych
Wiele gotowych mieszanek przypraw, czy kostek rosołowych też zawiera soję, dlatego od przejścia na dietę już ich nie używam. Niedawno odkryłam płatki drożdżowe nieaktywne, które idealnie nadają się do przyprawiania np. sosów. Paczka 150 g kosztuje ok 10 zł.
Mleko roślinne zamiast zwykłego
Mleko można zastępować mlekiem roślinnym. Pomimo, że w internecie jest wiele przepisów na własne przygotowanie takiego mleka np. owsianego, przyznam, że kupuję gotowe. Niestety jest znacznie droższe od zwykłego mleka. W wielu sklepach kupimy mleczko kokosowe, a w Rossmannie dostępne są też mleka owsiane, orkiszowe czy ryżowe (choć ryżowego początkowo też nie mogłam). Zawsze jest na czym ugotować budyń :).
Kasza jaglana bazą wielu przepisów
Kaszę jaglaną znałam kiedyś tylko z nazwy! Ale o tym, że intensywnie jej używam, pisałam już m.in. tutaj. Jest fajną bazą deserów, ciast np. prawie sernika (tern przepis odkryłam właśnie na Wielkanoc), bazą do klopsików czy pasztetów.
Wiele gotowych mieszanek przypraw, czy kostek rosołowych też zawiera soję, dlatego od przejścia na dietę już ich nie używam. Niedawno odkryłam płatki drożdżowe nieaktywne, które idealnie nadają się do przyprawiania np. sosów. Paczka 150 g kosztuje ok 10 zł.
Mleko roślinne zamiast zwykłego
Mleko można zastępować mlekiem roślinnym. Pomimo, że w internecie jest wiele przepisów na własne przygotowanie takiego mleka np. owsianego, przyznam, że kupuję gotowe. Niestety jest znacznie droższe od zwykłego mleka. W wielu sklepach kupimy mleczko kokosowe, a w Rossmannie dostępne są też mleka owsiane, orkiszowe czy ryżowe (choć ryżowego początkowo też nie mogłam). Zawsze jest na czym ugotować budyń :).
Kasza jaglana bazą wielu przepisów
Kaszę jaglaną znałam kiedyś tylko z nazwy! Ale o tym, że intensywnie jej używam, pisałam już m.in. tutaj. Jest fajną bazą deserów, ciast np. prawie sernika (tern przepis odkryłam właśnie na Wielkanoc), bazą do klopsików czy pasztetów.
Trzeba czytać etykiety!
Czytanie etykiet to u mnie już norma. Inaczej wiele razy bym się nadziała, bo zwykła herbata pokrzywowa w Biedronce potrafi zawierać w składzie jabłka. Jednak np. sok marchewkowy dedykowany dla Biedronki, chyba jako jedyny nie zawiera jabłek i mogę go swobodnie pić. Każdy sklep warto sprawdzić i kupować tam odpowiednie produkty. I tak np. tylko w Netto i w Biedronce znalazłam mrożone pierogi truskawkowe, czy z kapustą i grzybami, które nie zawierają jajek, serwatek i innych zakazanych nam alergenów! Uff chociaż jakieś danie gotowe, więc raz na jakiś czas nie muszę gotować :). I gotowa słodka przekąska, którą kupuję w Netto :).
Jeśli chodzi o wędliny, również czytamy etykiety, bo w wielu z nich jest soja. Podobnie z pieczywem - wydawałoby się, że mleko będzie tylko w bułce mlecznej, a tu się okazuje, że różne chleby i bułki zawierają serwatki i mąkę sojową. Każda piekarnia musi oferować do wglądu skład każdego pieczywa. Zrobiłam więc sobie fotki takiego wpisu i już wiem, co w najbliższej piekarni mogę kupować, a co nie.
Czy kwasek cytrynowy ma związek z cytrusami?
Początkowo unikałam też kwasku cytrynowego, bo skoro nie mogę jeść cytrusów, to myślałam, że muszę unikać też kwasku. A ten występuje w składzie w wielu dżemach, galaretkach i sokach owocowych. Na szczęście przy kolejnej wizycie lekarskiej dowiedziałam się, że kwasek mogę jeść :).
I tak sobie gotuję, piekę ciasta, wyszukując w internecie rozmaite przepisy. Poniżej kilka zdjęć, tego co zajadam.
Kotleciki z kaszy jaglanej
Pizza bez pomidorów? Ależ proszę!
Początkowo unikałam też kwasku cytrynowego, bo skoro nie mogę jeść cytrusów, to myślałam, że muszę unikać też kwasku. A ten występuje w składzie w wielu dżemach, galaretkach i sokach owocowych. Na szczęście przy kolejnej wizycie lekarskiej dowiedziałam się, że kwasek mogę jeść :).
I tak sobie gotuję, piekę ciasta, wyszukując w internecie rozmaite przepisy. Poniżej kilka zdjęć, tego co zajadam.
Kotleciki z kaszy jaglanej
Pizza bez pomidorów? Ależ proszę!
Kruche ciasto na oliwie
Murzynek i "sernik" jaglany - mniam :)
Deser jaglano -bananowy
Efekty?
Przyznam, że po prawie dwóch tygodniach tak restrykcyjnej mojej diety, kupki Ignasia były już idealne. W międzyczasie pojawiały się jeszcze gorsze dni np. gdy wychodziły zęby, ale wiedziałam, że mój wysiłek nie idzie na marne. Po 3 miesiącach takiej diety zaczęliśmy prowokacje. Najpierw ryż, jabłko, teraz białko jajka. Najpierw dany produkt jem ja, a po kilku dniach Ignaś. Ryż jest w porządku, po jabłkach wyszły krostki na rączkach, a białko jeszcze testujemy. Aż jestem ciekawa, jak będzie dalej?
Macie też może jakieś doświadczenia w dietach eliminacyjnych? Chcecie przepisy na konkretne dania/ciasta?
Przyznam, że po prawie dwóch tygodniach tak restrykcyjnej mojej diety, kupki Ignasia były już idealne. W międzyczasie pojawiały się jeszcze gorsze dni np. gdy wychodziły zęby, ale wiedziałam, że mój wysiłek nie idzie na marne. Po 3 miesiącach takiej diety zaczęliśmy prowokacje. Najpierw ryż, jabłko, teraz białko jajka. Najpierw dany produkt jem ja, a po kilku dniach Ignaś. Ryż jest w porządku, po jabłkach wyszły krostki na rączkach, a białko jeszcze testujemy. Aż jestem ciekawa, jak będzie dalej?
Macie też może jakieś doświadczenia w dietach eliminacyjnych? Chcecie przepisy na konkretne dania/ciasta?
Ja to Cię podziwiam! Nie wiem jak bym ogarnęła taki temat, z moim brakiem miłości do kuchni....
OdpowiedzUsuńTrochę nie mam wyjścia! :)
UsuńTo super że dieta przynosi efekty! My byliśmy przez 3 tyg na diecie eliminując białko mleka, ale nie przyniosła efektów i okazało się że próby z kupki były z powodu ząbkowania.
OdpowiedzUsuńEtykiety i tak czytamy bo wiele produktów zawiera śmieci.
Nam właśnie wcześniejsza eliminacja nabiału też nic nie przyniosła!
UsuńPodziwiam, pamiętam jak swego czasu córka jadła tosty bez sera... im była starsza tym było trudniej, ale na szczęście wyrosła trochę z alergii pokarmowej, ale niestety przeszło na inne :/ Dużo zdrówka dla Was i wytrwałości!
OdpowiedzUsuńDzięki, oj to szkoda że przeszło na coś innego!
UsuńA od kiedy zaczęły się te śluzowate kupy? U nas jest różnie raz idealna a raz śluz :/ pediatra stwierdził że "tak musi być"
OdpowiedzUsuńOd ok 2,5 miesiąca życia Ignasia.
UsuńPowiem ci, że naprawdę jestem zaskoczona! Nigdy w tematy zamienników nie zagłębiałam się zbyt mocno bo nie miałam ku temu potrzeby - ale jak widać - wszystko się da! :)
OdpowiedzUsuńTrzeba sobie radzić! :D
UsuńMam nadzieję, że nie będę musiała tego przechodzić. :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak Ty to wytrzymujesz. Ja od pierwszych miesięcy Filipa jadłam wszystko nawet owoce truskawki, śliwki, czereśnie, które podobno przy karmieniu piersią są niewskazane.
OdpowiedzUsuńWspółczuję tym bardziej, że widać, że Tobie ta dieta kompletnie nie służy. Miałam okres w życiu gdzie tak wszystko wyeliminowałam, że jadłam chleb z masłem i marchewkę. Nic nie pomogło, więc wróciłam do wszystkiego... prawie
OdpowiedzUsuńPodziwiam dlatego, że sama ogólnie jestem zwolenniczką tak zdrowych zamienników i często się w nie bawię jednak na stałe nie potrafię tego wprowadzić w życie- są dni ze przegrywam z czasem i swoją pazernościa :/
OdpowiedzUsuńTeż jestem na diecie eliminacyjnej z ogromem składników - już drugi raz. Na dodatek córka może inne produkty niż syn, więc czasem po kilka wersji obiadu trzeba gotować. Najgorzej jest przy wyjściach poza dom albo wyjazdach. Podobnie jak w poprzednich komentarzach, często słyszę - "jak Ty dajesz radę? ja bym tak nie mógł/mogła." Wszystko jest kwestią przyzwyczajenia i zdobycia pewnych nawyków (np. jaki produkt, w którym sklepie kupić). Córcia ma 3,5 roku i nadal reaguje, choć na szczęście słabiej. Po tylu latach już inaczej postrzegam kwestię jedzenia. Na szczęście jest moda na wegańskie jedzenie :) Mi na początku bardzo pomogły też wizyty u dietetyka z opcją ułożenia jadłospisu na tydzień lub dwa. Warto zainwestować w dobrego specjalistę, żeby nie doprowadzić do niedoborów, bo przecież wtedy u dziecka karmionego też niedobory mogą wystąpić. Teraz kończę powoli mleczną przygodę i zastanawiam się, jak wrócić do "normalnego" jedzenia, a przy tym dalej prowadzić dietę u dzieci. Jedno jest pewne - dzięki tej diecie poznałam mnóstwo nowych smaków, wzbogaciłam dietę o nieznane mi wcześniej produkty, więc są też pozytywne strony takiej sytuacji :)
OdpowiedzUsuń