#8 Mama Wraca Do Pracy - wywiad z blogerką Ograniczam się

Zapraszam na kolejny wywiad z cyklu #MamaWracaDoPracy. Dzisiaj rozmowa z niezwykłą kobietą - Kasią, która prowadzi nietypowy, minimalistyczny tryb życia, starając się wyeliminować ze swojego życia śmieci. Poznajcie więc autorkę bloga Ograniczam się, a zarazem pracującą w korporacji mamę 4-letniego Janka i 1,5 rocznej Ady.



1. Kiedy wracałaś do pracy, w jakim wieku było wówczas Twoje dziecko/dzieci i komu powierzyłaś opiekę na nim/nimi?
Wracałam do pracy dwa razy. Pierwszy raz po 7 miesiącach od urodzenia mojego synka, wówczas urlop macierzyński trwał 26 tygodni wraz z urlopem dodatkowym. Drugi raz wróciłam po 10 miesiącach od urodzenia córeczki. Nie skorzystałam z całego rocznego urlopu rodzicielskiego, wzięłam dodatkowych 8 tygodni oraz urlop wypoczynkowy.
W obu przypadkach opiekę nad dziećmi powierzyłam nianiom. Były to z początku obce nam osoby, ale szybko się zaprzyjaźniliśmy, a nasze dzieci czuły się przy nich bardzo dobrze.

2. Czy zdradzisz coś więcej odnośnie swojej pracy, branży oraz czasu pracy? 
Pracuję w branży IT w jednej z polskich korporacji w Poznaniu na pełen etat, od 9 do 17. Jest to praca typowo biurowa, ze sporadycznymi wyjazdami służbowymi dosłownie kilka razy do roku.

3. Czy wracałaś do tej samej pracy sprzed urlopu macierzyńskiego czy musiałaś szukać nowej? 
Po pierwszym urlopie macierzyńskim wróciłam co prawda do tej samej pracy, którą wówczas miałam, ale po miesiącu zdecydowałam o zmianie. Wynikało to z mocno wyjazdowej specyfiki pracy. Nie wyobrażałam sobie spędzać tyle czasu w podróży, gdy mam w domu małe dziecko. Zmiana nastąpiła dość szybko, bo w nowej firmie pracowałam już stacjonarnie i dopiero po dłuższym czasie odbyłam swój pierwszy wyjazd. 

4. Jaka była postawa pracodawcy i reakcja na ewentualne opieki nad dzieckiem podczas choroby?
Może jestem wyjątkiem, ale zarówno pierwszy, jak i drugi pracodawca są bardzo wyrozumiali jeśli chodzi o zwolnienia w razie choroby dziecka czy pracę zdalną, z domu. To bardziej ode mnie zależy, żeby tak poukładać sobie grafik, by nikomu moja nieobecność nie przeszkodziła. Zdarzają się gorętsze okresy, gdy toczą się ważne projekty i moja obecność jest mocno wymagana. Wówczas opiekę bierze mój mąż albo zatrudniamy nianię. Nigdy się jednak nie spotkałam z krzywym spojrzeniem ze strony mojej przełożonej z racji urlopu na dziecko. Nigdy.


5. Co miało największy pływ na decyzję o powrocie do pracy i jakie emocje temu towarzyszyły?
Nigdy nie byłam domatorką. Zawsze wolałam spędzać czas w formie czynnej. Dlatego po urodzeniu synka dość ciężko było mi znieść tak długi okres w czterech ścianach. Oczywiście spacerowaliśmy codziennie, w domu starałam się zapewniać nam wiele rozrywek, ale to nie to samo co aktywne życie wśród dorosłych. Bardzo mi tego brakowało, stąd też mój stosunkowo wczesny powrót do pracy, po 7 miesiącach.
Przy córeczce sytuacja wyglądała trochę inaczej. Ponownie przeżywany okres macierzyński objawił się bardziej jako szansa niż jej marnowanie. Spędzałam z córeczką dużo czasu, sporo wychodziłyśmy na dwór - również z racji wspaniałej wiosny i lata. Czułam się wspaniale nakarmiona endorfinami od słońca i mojego uśmiechniętego dziecka. Wówczas zaczęłam też pisać bloga, którego nadal kontynuuję. Blog dawał mi kontakt ze światem zewnętrznym, ale też chwilę dla siebie w tym okresie, w którym zazwyczaj my, matki, o sobie zapominamy. Nie zdecydowałam się jednak na roczny urlop rodzicielski z powodów finansowych. Dość mocno kosztowałoby nas takie przedłużone wolne, więcej niż zatrudnienie niani. Powrót do pracy był jednak trudny choćby ze względu na fakt, że miałam rozpoczętych wiele prywatnych inicjatyw i wiedziałam, że jak wrócę na etat nie będę miała na nie już tyle czasu. Okazało się jednak inaczej - udaje mi się godzić obowiązki służbowe z rodzinnymi i prywatnymi. Kwestia odpowiedniego zarządzania własnym czasem.

6. Jak godzisz obowiązki domowo-rodzinne z aktywnością zawodową i czy masz jakieś swoje patenty na lepszą organizację codzienności?
Jak wspomniałam, okazuje się, że można znaleźć czas na rodzinę i własne hobby również po powrocie do pracy. Kluczowym czynnikiem jest wspierający partner, który opiekuje się dziećmi na równi z Tobą. Gdyby nie mój mąż i jego umiejętność radzenia sobie z domem i dziećmi, jestem pewna, że już dawno dostałabym depresji i miała wszystkiego dość. Z nim wszystko wychodzi mi łatwiej. Dzielimy się obowiązkami w kuchni, w opiece nad dziećmi, w sprzątaniu, poza tym jest wyrozumiały gdy mam spotkanie wieczorem i muszę wyjść zanim położymy dzieci. Staram się nie robić tego zbyt często, ponieważ sama na tym tracę - kontakt z dziećmi jest jednak bezcenny, a ich młodość się już nie powtórzy. Ważne jest jednak dla mnie, by od czasu do czasu złamać rutynę i zrobić coś dla siebie albo dla świata. Żeby nadać swojemu istnieniu szerszy kontekst niż tylko dom.

7. Czy masz jeszcze czas dla siebie i jak znajdujesz go dodatkowo na blogowanie? 
Mam niewiele czasu dla siebie, ale na blogowanie zawsze go znajdę. To chyba taka przypadłość blogerów, że zawsze myślą o tym, co nowego napisać, jakie zrobić zdjęcie, jaki kolejny temat wybrać. Piszę głównie wieczorami, gdy dzieci już śpią, ale nie chcę też rezygnować z czasu z moim mężem, dlatego moje teksty pojawiają się dwa, maksymalnie trzy razy w tygodniu. O czas dla siebie muszę walczyć nawet sama ze sobą. Żeby nie zwariować umawiam się czasem do kosmetyczki lub na jogę, by odetchnąć i nabrać dystansu do codzienności.

8. Co poradziłabyś mamom, które zwyczajnie boją się rozstania z dzieckiem i powrotu do pracy?
Wiem, że powrót do pracy może być ciężki, tak samo jak decyzja o tym, czy chcemy mieć dziecko. Człowiek z natury nie lubi zmian, tym bardziej jeśli przez kilka lub kilkanaście miesięcy postępuje według ustalonego schematu i nie musi się zastanawiać nad wieloma rzeczami na raz. Wracając do pracy dodatkowo może nam towarzyszyć poczucie winy, że zostawiamy dziecko SAME na pastwę losu i opiekunki. To wszystko jednak jest kwestia naszej psychiki. Gwarantuję, że dziecko sobie poradzi, ale my możemy mieć ze sobą problem. Dlatego tak ważne jest odpowiednie nastawienie psychiczne, zrozumienie, że warto też robić coś dla siebie, że jeśli nie wrócimy do pracy TERAZ, to jaką mamy gwarancję, że za jakiś czas będzie nam łatwiej wrócić? Uważam, że z góry warto sobie założyć, ile czasu będziemy w domu i potem się tego trzymać. Łatwiej nam będzie się przygotować, by bez żalu, lecz z radością wrócić do pracy i być wartościowym pracownikiem. Bo w końcu wszystkie mamy takimi właśnie są :)



1 komentarz:

  1. Powrót do pracy przede mną... chociaż najchętniej nie wracałabym wcale... Sama się sobie dziwię bo nie jestem typem "domowym'... Żal mi jednak mojego dziecka, żal mi każdej chwili, której nie będę mogła z nim spędzić... No ale takie są realia. Kończy się urlop macierzyński i rodzicielski i trzeba wracać. Na bezpłatny wychowawczy niestety nie mogę sobie pozwolić.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny bloga, będzie mi miło gdy skomentujesz :)

Copyright © 2016 MAŁA RZECZ A CIESZY , Blogger